Listy rosyjskie
LISTY ROSYJSKIE.
I.
(Cel listów. — Sprawa wrzesińska. — Rosyjskie polonofilstwo.
— Rząd polski w Wiedniu i Zakopanem. — Bloch i protestanci. — Ultimatum „N. Wremieni". — Majoraty. — Ziemstwa. — Pomnik Katarzyny. — Rusini).
Sprawa wrzesińska nie przeszła bez echa w dziennikarstwie rosyjskiem.
Oprócz dość szczegółowych i bezstronnych sprawozdań z ruchu, przez nią wywołanego, ukazały się nawet poglądowe artykuły, wyrażające nam sympatyę, z pełnem potępieniem
barbarzyństwa pruskiego. W ślad jednak za temi artykułami poszły zaraz pewne pretensye, lub też wymagania nagrody za okazaną sympatyę.
Wyrazem tego „praktycznego" kierunku są przedewszystkiem korespondencye warszawskie do dziennika „Nowoje Wremia". Korespondent p. .
Aleksiejew zaznacza, iż „wzmagający się kierunek rusofilski w Poznaniu, znajdujący częściowo odgłos w Galicyi", słabo się odbija w prasie warszawskiej, — „widocznie
większość publicystów nie zdaje sobie sprawy z ważności obecnej chwili, która u wielu Polaków obudziła świadomość słowiańską". Więc żali się p. A.
na to, że „dawne uprzedzenia"
do wszystkiego, co rosyjskie, są jeszcze zbyt silne.
Przed 20 laty — pisze dalej — pierwszy raz po powstaniu 1863 r.
zaczęto mówić o zbliżeniu polsko - rosyjskiem (zapewne p. A. ma na myśli założenie petersburskiego „Kraju" w r.
1882) i o potrzebie wzajemnego poznania się, a ze strony rosyjskiej uczyniono w tym celu łemaino.
Badano stosunki ekonomiczne i włościańskie „Prywiślinja", historycy rosyjscy studyowali wspólne dzieje, pisma ilustrowane zaznajamiały z polską sztuką, na scenach wystawiano
polskie utwory dramatyczne, przekładano nawet trzeciorzędnych autorów, a zbiorowe dzieła wybitniejszych dodawano jako premie. A Polacy co?
Na razie przytaczali co nieco z rosyjskiej publicystyki, zwłaszcza artykuły
o wzajemnych stosunkach polsko - rosyjskich. Lecz na tem i koniec.
Dopiero w ostatnich latach ukazało się w języku polskim nieco tłómaczeń z beletrystyki rosyjskiej.
Jeden tylko „Kraj" pomieszcza portrety rosyjskich działaczy państwowych, inne ilustracye zdobyły się zaledwie na reprodukcyę kilku obrazów Riepina i Wereszczagina. W końcu p.
Aleksiejew wyraża nadzieję, że fale wrześnieńskie podmyją choć część ściany, oddzielającej polskie dziennikarstwo i literaturę od rosyjskiej literatury
i sztuki, gdyż
„dawniejsze uprzedzenia są nie na czasie i nie na miejscu".
Polemika z p. Aleksiejewem byłaby bardzo łatwa, gdybyśmy, jak on, mieli na uwadze tylko zabór rosyjski.
Niestety, Polacy pod tym zaborem nie potrzebują zaznajamiać się z Rosyą, ani z jej literaturą, — rząd rosyjski postarał się o to, aby pierwszą znali aż nadto dobrze, a drugą
wcale nieźle. Naprzód setki tysięcy Polaków, wywożonych w głąb Rosyi i na Sybir, znajomości tej nabywały praktycznie i „na miejscu".
Nawzajem przybywały do nas tysiące „diejatieli". w postaci urzędników, którzy również starali się tę znajomość utwierdzać.
Z napływem ich, młodzież polska, dobrowolnie, dla kawałka chleba, odbieranego jej w ojczyźnie, udawała się do Rosyi i dziś niema tak zapadłego w niej kąta, gdzieby nie było
choć kilku Polaków.
Rusyfikacya szkół całą inteligencyę zaznajamiała i zaznajamia z Rosyą i jej literaturą, — uczniowie gimnazyalni mało dowiadują się w szkole o Mickiewiczu, ale studyują Ilję
Muromca, umieją na pamięć ody Dierżawina, bajki Kryłowa, nie mówiąc już o Puszkinach, Gogolach i Lermontowach.
— Jeżeli sami nie pracują nad sobą, jeżeli w domu nie uczą się osobno polskiego języka, to wychodzą z gimnazyum, poprawniej mówiąc i pisząc po rosyjsku, niż po polsku.
Po co więc przekładać utwory rosyjskie dla tych, co je mogą czytać w oryginale ?
Co się zaś tyczy licznych przekładów z polskiego na język rosyjski, to rzecz to nie sympatyi, lecz interesu, — autorom polskim za przekłady się nie płaci, a więc utwory
Sienkiewicza drukują się jednocześnie z drukiem oryginału, a kiedy u nas tom jego nowej powieści kosztuje 2 rs., w przekładzie rosyjskim można go nabyć za 50 kopiejek.
P.
Aleksiejew miałby jednak słuszność, gdyby swoje uwagi zastosował do Polaków innych zaborów.
Ci rzeczywiście Rosyi nie znają i tem właśnie tłomaczy się ów rusofilizm poznański i częściowo galicyjski, o jakim z lubością p. Aleksiejew wspomina.
— Myliłby się tylko co do literatury, gdyż w Galicyi w ostatnich czasach przekładów z języka rosyjskiego pojawia się coraz więcej — polskie „Spółki wydawnicze" wydają
„trzeciorzędnych" Lejkinów, a teatry, poświęcone "narodowej sztuce", wystawiają czwartorzędnych Sambutowów.
— Poza tem, przyznajmy, o Rosyi Poznańskiej i Galicya wie bardzo mało. Mówi się o niej i pisze, jak o żelaznym wilku, stąd szerzą się najmylniejsze wyobrażenia.
Dla jednych dzisiejsza Rosya niczem się nie różni od Rosyi przed lat 50, a nawet 100, stąd też wyrażają się o niej z pewnem lekceważeniem, jak o dziczy, która może siać
fizyczne zniszczenie, ale nie może wynaradawiać.
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 Nastepna>>